No nie podobał mi się. Gyllenhaal gra dobrze, chociaż jego postać nie jest wiarygodna. Fabuła jest przewidywalna. Historia głównego bohatera zupełnie nic nie wnosi do głównego wątku fabularnego. Gdyby film trwał 10min., dłużej, może piętnaście to spokojnie można byłoby przedstawić widzowi sytuacje w jakiej znalazła się główna postać. Nawet w prosty i nudny sposób jak „kilka miesięcy wcześniej blabla”.
Tak mamy jakieś wrzuty związane z sytuacja głównego bohatera, które są nie do końca wytłumaczone i całkowicie psują obraz postaci (która absolutnie nie zachowuje się jak profesjonalny, przeszkolony policyjny dyspozytor).
Pomijam bzdury, jak gender-neutral bathroom w policji i fakt, ze gość co siedzi przy biurku i odbiera telefony przez całą swoją zmianę nosi pistolet (notabene zarys jego historii sugeruje ze powinien mieć ją odebraną)
Przenieśli go lub zdegradowali, dlatego siedzi na tyłku i odbiera telefony, bo toczyło się postępowanie w jego sprawie. Pewnie twórcy mogliby dodać, że zabił młodego czarnoskórego dzieciaka bez powodu, ale wtedy film nie miałby takiej oceny jaką ma teraz. The Call z Halle Berry pomimo dość nietypowej końcówki jest lepszym filmem, trzymajacym cały czas w napięciu i właśnie ten film mogę polecić.
Ja rozumiem co się stało i dlaczego tam siedzi. Bardziej chodzi mi o to, ze wyjaśnienie pojawia się dopiero pod koniec filmu (chociaż sygnały są wcześniej tylko trudno się domyślić na pewno). Wobec czego przez ponad polowe filmu jesteś wkurzony, bo dyspozytor nie powinien się tak zachowywać jak główna postać. Wiec się męczysz przez cały film po to, żeby w końcu powiedzieć, aaaa to pewnie dlatego, tylko ze odczucie już masz zepsute ;)
No i skoro go zawiesili za postrzelenie (nie chciałem spoilerowac w głównym poście) to u licha, czemu ma broń przy pasku.